Hologrammes/Hologramy
Traduction Isabelle Macor
Nasze ziemskie sprawy
Będziemy się przekomarzać kto jest kim
	By jakoś zabawiać się w tym powrocie z Syberii
	Pierwszy powrót dotyczył mapy i kilometrów
	Drugi  - czasu i sekund  
	Nie wiadomo kto jest słowem kto myślą a kto wyobraźnią
	Jak kontynenty z płaskorzeźby
	Prawdziwy jest nie do wykucia w żadnym kamieniu
	Ostatni jest skałą przebitą włócznią wody
	Jak skała z poetką wskakującą w przepaść morza
	Przepaść otworzy ramiona a morze odsłoni Twarz Nowego Lądu
Nos affaires terrestres
On se taquinera pour savoir qui est qui
	Pour s’amuser en quelque sorte en ce retour de Sibérie
	Le premier retour concernait la carte et les kilomètres
	Le deuxième – le temps et les secondes
	On ne sait qui est le mot qui la pensée et qui l’imagination
	Comme des continents de bas-reliefs
	Le vrai est impossible à graver dans la pierre
	Le dernier est un rocher percé par la lance de l’eau
	Tel le rocher de la poétesse qui saute dans le gouffre marin
	Le gouffre ouvre les bras et la mer dévoile le Visage d’une Autre Terre
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Odwrotnie proporcjonalnie do całości
Płaczesz gwiazdami jak wszechświat który nie zna swojej matki
	Kosmos budzi się ze snu wyjmując z rąk swoich posłańców ostrza śmiertelnej strzały
	Pamięć tego cierpienia przeniknęła wszystkie gwiazdy
	Sączą czerwień z ognistych ust kogoś kto współodczuwa z nim
	Pozostają krwawe ślady jak język gwiazd w konstelacji odchodzącego ciała
	Błękitna planeta jest jak pierścień na wskazującym palcu ofiary i środkowym palcu oprawcy
	Dwa bieguny jak dwie szale wagi na których ciąży nie tyle skutek co przyczyna
Inversement proportionnel au tout
Tu pleures des étoiles comme l’univers qui ne connaît pas sa mère
	Le cosmos s’éveille en sortant des manches de ses envoyés la pointe d’une flèche mortelle
	Le souvenir de cette souffrance a pénétré toutes les étoiles
	Elles versent le rouge des lèvres de feu de quelqu’un qui compatit avec elles
	Restent des traces sanglantes comme la langue des étoiles dans la constellation du corps qui s’en va
	La planète bleue est comme une bague sur l’index d’une victime sur le majeur d’un tortionnaire
	Deux pôles comme deux plateaux d’une balance sur lesquels pèse non pas tant l’effet que la cause
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Kryształ
Zastanawiasz się nad Liczbą by widzieć z okna coś więcej niż widok
	Zastanawiasz się nad Liczbą którą było widać z okna kuchni
	Gdy byłaś dzieckiem Liczba przychodziła do ciebie
	Prosiła o chleb z masłem i zapaloną zapałkę
	Znałaś jej dramat: pragnienie otwartej przestrzeni i światła
	Tutaj między klaustrofobicznymi budynkami
	Skomlała jak wrażliwość która skomli w wierszu
	Wypracowanie bólu doskonałego
	Kwintesencja obnażania siebie i świata
	Liczba smaży naleśniki i każe czekać na skrzata szczęścia
	W cieniu Liczby stawiałaś prowizoryczny dom
	Widząc jak znaczy obecnością każdy twój krok
	Odcięta od tego co powinno być wiadome
	Wybierałaś niewidzialne bo rzeczywistość zdradzała
	Liczba która nie jest przeliczalna na ludzi
	Mówią: powtarzalność jest przypadkowa
	Jakby nie zauważyli podobieństwa między początkiem i końcem
	Odchodzi przychodzi odchodzi – wciąż ta sama planeta
	Brak miłości i miłość jest tym samym
	W inny sposób opowiedziany paradok
	Kocham cię między innymi
	Związki między słowami jak związki między ludźmi
	Układają się jak atomy w krysztal
	Nie rozumiejąc że każdy z nich jest na właściwym miejscu
	Każda rozmowa jest niby inna a wciąż ta sama
	Jak struktura kryształu
	Przezwyciężanie wielości: wciąż ten sam opór przed dotykiem
	Chłopiec z wytatuowaną gwiazdą na prawej ręce
	Wyodrębniony z tłumu na imię ma Nietykalny
	Jakby zaistniała w nim jedność
	Jakby stanowił całą zawartość kryształu
	Jakby prowadził nieustanną rozmowę z samym sobą
	Przestawia samotność jak liczby
	Rysuje nową kolejność cyfr na cyferblacie
	Porządek następstw jakby ustanawiał nowy alfabet
	Kruszy i scala spada złota kropla
	Liczba bawi się w deszcz i szczelnie domyka ściany morza
	Liczba w przejrzystym krwioobiegu świata rysuje twój oddech na niebie     
Cristal
Tu te penches sur le Nombre afin d’en voir plus de la fenêtre que la vue
	Tu te penches sur le Nombre que l’on voyait de la fenêtre de la cuisine
	Quand tu étais enfant le Nombre venait à toi
	Demandait du pain avec du beurre et une allumette allumée
	Tu savais son drame : désir d’un espace ouvert et de lumière
	Ici entre  les bâtiments claustrophobes
	Il implorait comme la sensibilité qui implore dans le poème
	L’élaboration de la douleur parfaite
	Quintessence d’une mise à nue de soi et du monde
	Le Nombre fait frire des crêpes et demande que l’on attende les lutins du bonheur
	A l’abri du Nombre tu as élevé une maison provisoire
	Voyant comme chacun de tes pas ponctue la présence
	Séparé de ce qui devrait être su
	Tu as choisi l’invisible car la réalité a trahi
	Le Nombre que l’on ne peut dénombrer en gens
	On dit : la répétition est accidentelle
	Comme si on n’avait pas remarqué la ressemblance entre le commencement et la fin
	Départ arrivée départ – même planète sans cesse
	Manque d’amour et l’amour est ce même
	Paradoxe formulé d’une autre manière
	Je t’aime entre autres
	Les liens entre les mots tels les liens entre les gens
	S’agencent comme les atomes dans le cristal
	Sans comprendre que chacun d’eux est à sa place propre
	Chaque dialogue est différent et pourtant sans cesse le même
	Comme la structure du cristal
	Triompher du multiple: toujours cette même résistance face au toucher
	Un gars avec une étoile tatouée au bras droit
	Distingué de la foule il a pour nom Intouchable
	Comme s’il existait en lui l’unité
	Comme s’il constituait tout le contenu du cristal
	Comme s’il poursuivait un dialogue ininterrompu avec lui-même
	Il présente la solitude comme des nombres
	Il dessine une nouvelle suite de chiffres sur le cadran
	L’ordre des conséquences comme s’il composait un nouvel alphabet
	Se désagrège et fusionne tombe une goutte dorée
	Le Nombre joue à la pluie et assemble hermétiquement les murs de la mer
	Le Nombre dans la limpide circulation sanguine du monde dessine ton souffle sur le ciel
°°°°°
	°°°